Uwagi o myśli politycznej Tadeusza Mazowieckiego

Dialog, Polityka, Wyczekiwanie

Tytuły dwóch zbiorów publicystyki Tadeusza Mazowieckiego mogą służyć za najbardziej lapidarne streszczenie jego myśli politycznej „Rozdroża i wartości” oraz „Druga twarz Europy”. Mazowiecki pisał niewiele. Jego teksty wymagają dziś dla pełnego ich zrozumienia często egzegezy, potrzebnej już z tego chociażby powodu, że podlegały zewnętrznej cenzurze i autor zmuszony był posługiwać się niedopowiedzeniem i metaforą. Uderza jednak przede wszystkim powaga z jaką traktuje on swoje pisarstwo, sięganie w głąb, czerpanie z rozległych i trudnych lektur. Są to teksty w treści złożone i w pewien sposób skomplikowane, choć nie jest to już żadnym wybiegiem, mającym zmylić cenzora, lecz wynikiem rozległych przemyśleń i rozmów.


Spis treści

Dialog chrześcijaństwa ze współczesnością. 1

Polityka jako dialog. 2

Dialog jako wyczekiwanie. 3

Gdy dialog nie jest możliwy. 5

Dialog i obojętność. 7

Spojrzenie w ciemność. 8


Termin dialog pojawia się w tych tekstach rzadko, choć każdy świadomy czytelnik jego dorobku, musi nabrać przekonania, że dialog jest jednym z najbardziej centralnych idei Tadeusza Mazowieckiego. Termin dialog był do pewnego stopnia słowem modnym w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy kształtowała się myśl przyszłego premiera. Można by się spodziewać, że i u niego występować będzie częściej a jego koncepcję dialogu wyjaśnią liczne cytaty z jego esejów. W epoce Vaticanum II o dialogu mówiło się nieustannie. Tak jednak nie jest.

            Mazowiecki bał się nadmiaru słów i powierzchowności wypływającej z powtarzania za innymi. I poszukiwał własnych sformułowań. Jeśli chce się zrozumieć jak Mazowiecki rozumiał dialog bezcelowe jest szukanie u niego cytatów ze słowem „dialog”, ale doszukiwać się trzeba wyjaśnienia idei dialogu w całości jego myśli.     

Tadeusz Mazowiecki z żółwiem. Pozował do tego zdjęcia z poczuciem humoru i była to też odpowiedz na częste zarzucanie mu powolności w podejmowaniu decyzji. Umieszczenie tego zdjęcia tutaj uprawiedliwia tytuł eseju poświęconego jego myśli politycznej, w którym pojęcie „wyczekiwania” odgrywa wążną rolę, ale w żadnym wypadku nie oznacza zbyt ppowolnych decyzji.

Dialog chrześcijaństwa ze współczesnością

Pierwsze odczytanie  czym jest dla Mazowieckiego dialog odnaleźć można w kontekście jego przekonań religijnych.

Chrześcijaństwo ma dla niego wymiar wertykalny – jest dla wierzącego nieustanną próbą spotkania człowieka z Bogiem. W tym sensie wiara jest uniwersalna i ponadczasowa. Wydaje mi się, że Mazowiecki byłby skłonny starannie rozróżniać religię od wiary. W każdym razie nie były to słowa i pojęcia dla niego synonimiczne. Wiara tkwi w człowieku, religia w społeczeństwie. I chrześcijaństwo wydaje się być w ujęciu Mazowieckiego przede wszystkim wiarą, a dopiero następnie religią. U Mazowieckiego zaznacza się w ten sposób silny indywidualizm wiary. Ten „indywidualizm” nie ma jest jednak powodować społecznej samoizolacji. Wprost przeciwnie. Wzmacniać ma poczucie odpowiedzialności jednostki za własne czyny, staje się wezwaniem do działania i samodzielności. Chrześcijanin, silny wiarą, ma być obecny w społeczeństwie czując ciężar odpowiedzialności za sprawy ogółu o dobro wspólne.

Dopiero to powiedziawszy można właściwie zrozumieć, jak Mazowiecki rozumie, to że chrześcijaństwo musi być w dialogu ze współczesnością. Wymiar wertykalny spotkać się musi z wymiarem horyzontalnym tego konkretnego świata, w którym żyjemy. Nie starczy wierzyć, trzeba jeszcze zadać sobie pytanie, co mam z moją wiarą czynić w zmiennym i historycznym świecie.

            Trzeba też wyraziście stwierdzić, że ten horyzontalny wymiar był dla Mazowieckiego wymiarem politycznym. O ile wymiar wertykalny nakierowuje na uniwersalne kwestie natury ludzkiej, tajemnicę egzystencji człowieka, pytanie o Boga i spotkanie z nim, to wymiar horyzontalny jest pytaniem o działanie wśród ludzi, o różnych postawach i poglądach. Wyzwanie uniwersalnych wartości nie chroni przed trudem dokonywania nieustannych wyborów.

            Zamiar realizacji własnej wiary jedynie w życiu prywatnym musi prowadzić, tak trzeba odczytywać moim zdaniem Mazowieckiego,  do jej wykoślawienia. Mazowiecki był z pewnością człowiekiem pobożnym i otwarcie i systematycznie przystępującym do sakramentów. Każdy kto go lepiej znał, musiał to dostrzegać. Była to sfera prywatna jego życia, szczególnie widoczna dla tych, którzy znali jego związek z ośrodkiem w Laskach.

Zarazem Mazowiecki nie zamykał swojej wiary w życiu prywatnym. Była ona dla niego wezwaniem do działania w życiu publicznym.

Polityka jako dialog

Sytuacja w PRL, daleko posuniętej ograniczeniu wolności (a często zastąpienia jej przymusem), w szczególności wolności politycznych, różne dziedziny „niepolityczne” życia publiczne pełniły funkcje zastępcze wobec polityki. Powieść a nawet muzyka była komentowana na sposób polityczny (np. dopuszczenie muzyki rockowej początkowo potępianej była traktowane jako wyraz „odwilży” politycznej). Stwarzało to dość dwuznaczny stosunek do samej polityki.

Z jednej strony danie wyrazu własnej postawie politycznej dokonywane było w formie zastępczej (choć często miało charakter manifestacyjny)  drugiej strony polityka budziła głęboką niechęć i unikano, by własne działania nazywane były polityką. W PRL związane to było po części z rodzajem mimikrii, ponieważ sfera polityka zarezerwowana była dla komunistycznych władz i wchodzenie na ten teren wiązało się z zwiększonym ryzykiem. Działanie w sferze kultury, mimo że ze zdecydowaną konotacją  i intencją polityczną, stanowiły swoistą zasłonę. „To nie polityka, to tylko kultura, dlatego wolno mi to powiedzieć”.

Istotne jest odnotowanie, że Mazowiecki chciał być otwarcie polityczny i ową mimikrię uważał za jak najbardziej dwuznaczną, choć wobec jej powszechności nie negował jej.  Mógłby ktoś dodać, że miejsce jakie zajmował Mazowiecki i „Więź” związana była mimo wszystko właśnie z ową dwuznacznością. Występowanie w życiu publicznym w PRL jako katolik pozwalało na unikanie deklarowania się otwarcie jak polityka. Władze wyznaczały dla katolików (z konieczności „postępowych”) swoistą niszę.  Katolik miał prawo domagać się pewnych praw dla „ludzi wierzących”, choć występował w imieniu większości, to jednak tylko w ograniczonym zakresie (choć nie był ściśle określony) spraw związanych z katolicyzmem. Był więc „koncesjonowanym katolikiem” a poprzez to ‘koncesjonowanym politykiem” (dopuszczonym do polityki tylko dzięki przyzwoleniu władzy).

Wydaje się, że Mazowiecki znakomicie rozumiał tą dwuznaczność i chciał jej, przynajmniej w jakimś zakresie, uniknąć. Wyrażało się m.in. w postawie nieskrywania się za stanowisko hierarchii kościelnej i występowania we własnym imieniu. Więcej jednak. Mazowiecki wyznaczał sobie w życiu społecznym rolę polityka,  rozumiejąc pułapki jakie czyhają na „koncesjonowany katolicyzm”.

Polityczność stawała się w ten sposób dla Mazowieckiego domeną indywidualnej odpowiedzialności. I tak rozumiana polityczność należy do wymiaru horyzontalnego rzeczywistości.

O ile wymiar wertykalny (używam tu pojęć, które są nieodłącznym słownictwem pisarstwa Mazowieckiego) sugeruje uniwersalizm, to wymiar horyzontalny (świat ludzki) jest domeną podziałów, nieustannego ścierania się postaw, idei i interesów. Dlatego silne jest u Mazowieckiego przekonanie, że nie może istnieć „chrześcijańskie państwo”. Państwo może realizować chrześcijańskie wartości, ale nie może być chrześcijańskie. Ta przekonanie Mazowieckiego znajduje wyraz w preambule do konstytucji RP, której Mazowiecki jest współautorem. Spór o to, czy poglądy Mazowieckiego są chadeckie jest moim zdaniem bezprzedmiotowy. Uważał on, że w społeczeństwie tak zdecydowanie katolickim jak polskie, partia chadecka wprowadzała by podział między samymi katolikami. Uważał, że wartości chrześcijańskie można realizować w każdej formacji politycznej, która tych wartości nie neguje.

Nieuchronność podziałów w życiu publicznym (i tym samym politycznym) stwarza też potrzebę i konieczność dialogu. Należy też dobitnie podkreślić, że dla Mazowieckiego istotą życia publicznego jest  życie polityczne. Oczywiście życie publiczne wyraża się nie tylko w polityce. Życie literackiej, muzyka, rozrywka, media, wiele aspektów gospodarki czy też ogólnie kultura przynależą do życia publicznego. Mazowiecki widział jednak potrzebę polityki w życiu publicznym.

Polityka nie jest dla Mazowieckiego moralizowaniem i nie da się zastąpić działalnością kulturalną. Celem polityki nie jest zaznaczenie jedynie swojego stanowiska, niezależnie od tego jaki wywrze to skutek. Polityka jest działaniem, którego dążeniem jest wywarcie wpływu na rzeczywistość. Jest podejmowaniem decyzji, jakie będą miały znaczenie publiczne. Polityka jest dążeniem do wpływania na władze i dążeniem do zdobycia władzy, aby takie ważące decyzje podejmować.

Dopiero w świetle takiego rozumienia polityki można zrozumieć znaczenie dialogu w myśli politycznej Tadeusza Mazowieckiego. Często wyobrażenie dialogu to rodzaj negocjacji, w których dwie strony dojść mają do wspólnego stanowiska. W życiu politycznym wspólne stanowisko jest jednak często nieosiągalne, a mimo to dialog trzeba prowadzić. Dialog to dla Mazowieckiego cywilizowana i właściwa forma polityki. Alternatywą dialogu jest tylko przemoc. Aby uniknąć przemocy trzeba prowadzić dialog.

Dialog jako wyczekiwanie

            Jest takie dobrze znane powiedzenie, że polityka jest sztuką możliwości. Bardziej dosadnie brzmiałoby to „polityka jest sztuką możliwego”. Ci którzy się z możliwościami nie liczą        nie robią nic albo też ponoszą całkowitą porażkę. Jedyny sposób zaprzeczenia temu równaniu było by stwierdzenie, że porażka urosnąć może do gestu symbolicznego, co również rodzić może skutki polityczne.

            Mazowiecki nie był jednak zwolennikiem gestów symbolicznych. Przynależał do generacji, która odebrała powstanie warszawskie 44 jako bolesną lekcję  realizmu politycznego. Dlatego dla Mazowieckiego polityka miała i winna być sztuką możliwego.

            Możliwe jednak nie od razu otwiera wszystkie swoje podwoje. Dlatego polityka jako sztuka możliwego jest też sztuką wyczekiwania.

Dialog jest także wyczekiwaniem. Wyczekiwaniem na moment, w którym wyłoni się możliwość porozumienia. Ten moment nie musi być wcale chwilą ostatecznej zgody stron. Polityka jest dla Mazowieckiego sztuką dialogu ale też sztuką osiągania wyznaczonych sobie celów. Znakomicie odczytać to można w znanym publicznym wystąpieniu Mazowieckiego „Chrześcijanin i prawa człowieka” w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiejw  roku.. Słowa „jest taki naród” wyznaczały odległy przecież wówczas cel, jakim była niepodległość.

            Biografia Mazowieckiego jest znakomitą ilustracją sztuki wyczekiwania. Młody prawnik jakim jest Mazowiecki nie może mieć żadnych watpliwości w latach czterdzietych co sytuacji w jakiej znalazła się Polska. Jest obserwatorem klęski wrześniowej, zniszczenia kraju i zwycięstwa sowietów. Widzi klęskę ostatniej nadziei jakim jest Polskie Stronnctwo Ludowe Stanisława Mikołajczyka. Duchem jest pewnie po stronie Marii Dąbrowskiej broniacej młodzieży kontynuującej walkę zbrojną, ale musi też, tak zresztą jak i pisarka, dostrzegać dogorywanie polskiego podziemia. Gdy znaczna część społeczeństwa zwłaszcza inteligencji  wycofuje się z życia publicznego, Mazowiecki decyduje się działać. Miejsce dla siebie znajduje PAX-ie, gdzie Mazowiecki w narastajacym sporze z Bolesławem Piaseckim szuka formuły działania. [1] Są one jednak bardzo ograniczone a Mazowiecki, jako wciąż początkujący polityk, popełnia też błędy, które będą dla niego bolesną lekcją. [2]

            Nowe możliwości stwarza Październik 56. Mazowiecki organizuje miesieęcznik „Więź”. Postawa polityczna Mazowieckiego była ściśle dostosowana do możliwości politycznych, jakie dawała tamta epoka. „Więź” nie opowiada się w żaden deklaratywny sposób za „socjalizmem”, to jednak klimat publicystyki wyraźnie lokuje „Więź” na lewo od „Tygodnika Powszechnego”. Mazowiecki zdaje się zakładać, można to odczytać ze stron miesięcznika, że październikowa odwilż, będzie się kontynuowana. Dialog z władzami komunistycznymi był w tym celu konieczny. „Więź”  była w tym duchu aktywnym uczestnikiem dialogu chrześcijaństwa z marksizmem. Atmosferę tamtej epoki znakomicie oddaje termin „ewolucjonizm” mowiący o procesie powolnych reform ustroju komunistycznegow kierunku demokracji. Mazowiecki jako polityk jest w tym czasie zwolennikiem ewolucjonizmu, choć termin inextenso nie może pojawiac się na łamach „Więzi”. Nadzieje ewolucjonizmu spełniły się jak wiadomo tylko częściowo. System komunistyczny nie tyle ewoluował, co począł od środka gnić.

            Marzec 68 roku stanowi z pewnością decydującą i ostateczna cenzurę, kończącą z nadziejami związanymi z „polskim październikiem”. Nie sposób o jakikolwiek dalszy dialog z marksizmem, gdy reprezentują go już tylko lektorzy wieczorowych kursów marksizmu-leninizmu. (pzprpowskie WML). 

            O ile postawę październikową charakteryzował nadzieja na ewolucję systemu, to w latach 70-tych taka nadzieja w części elit upadła. Znacząca cześć społeczeństwa dała się uspić obietnicami  konsumpcyjnym epoki wczesnego Gierka. Zarazem w elitach władzy, wraz ze dekompozycją ideologii komusitycznej  pojawia się koncepcja „nacjonalizmu koncesjowanego” (koncesjonowanego z Moskwy). Okazuje się ona również atrakcyjna dla części srodowisk katolickich, które w powrocie części retoryki narodowej dostrzegają możliwość kompromisu i współpracy z komunistami.

            Mazowiecki z faktu słabnięcia władzy komunistycznej wyciąga całkiem inne wnioski. Dostrzega nowe możliwosci polityczne. „Więź” zaczyna nawiązywać dialog po drugiej stronie z rodzącą się opozycją organizowaną przez młodsze pokolenie[3]. Mazowiecki pilnie obserwuje zachowania młodszej generacji i z pewnością docenia polityczne znaczenie studenckich strajków.  Wyłaniają się środowiska opozycyjne, w których dominuje młodsza generacja, dla której marzec 68 jest „przeżyciem pokoleniowym”. Trzeba dodać, że jest to generacja, która jest zdecydowanie bardziej krytyczna wobec systemu władzy.

            Dalsze zmiany polityczne w Polsce mają następować nie poprzez pozytywną ewolucję obozu władzy, ale poprzez narastający nacisk na ten obóz. W środowisku „Więzi” a przede wszystkim z ust Mazowieckiego formułowana jest koncepcja „szarej strefy”.

            Władze komunistyczne skonfrontowane są z otwartą opozycją środowisk młodzieżowych, czego ukoronowaniem jest KOR. Zagrożone są one represjami, które choć dość łagodne w porównaniu z poprzedzającymi okresami w szczególności z okresem stalinowskim moga też narastać. Mazowiecki dedyduje się na prewencyjną obronę, dając silnie do zrozumienia, że wobec takich represji jego środowisko nie pozostanie obojętne, mimo że naraża to egzystancji „Więzi”. Znajduje to między innymi wyraz w podjęciu się przez Mazowieckiego roli rzecznika głodówki w obronie aresztowanych członków KOR w Kosciele św.Marcina w roku 1977.

            To usystuowanie polityczne jest przez Mazowieckiego starannie przemyślane. W roku 1975 składa on wizytę prymasowi Wyszyńskiemu w Gnieźnie, gdzie uzyskuje jego akceptację dla „radykalizacji” własnej postawy. Może być więc pewny, że jego zaangażowanie w sprawy KOR napotkają zrozumienie Prymasa a w przypadku gdyby „Więź” karana była za to przez władze, Prymas wstawi się w jej obronie. W ten sposób Mazowiecki wspomaga sytuację polityczną, która okazuje się nader kłopotliwa, a nawet paralizująca dla władzy. Otwartą opozycję wspiera „szara strefa” a szarą strefę wspiera Kościół. Należy zwrócić uwagę, że dla Prymasa bezposrednie opowiedzenie się za KOR-em byłoby bardzo trudne. Mógłby się jednak opowiedziec za tymi, którzy go bronią, gdy jest on represjonowany. Zadania budowu ważnego ogniwa polityki lat 70-tych podjął się Mazowiecki. Dialog z władzami komunistycznymi nie został przy tym zerwany. Prowadzony był jednak z nowych, znacznie silniejszych pozycji.

            „Radykalizacja” postawy Mazowieckiego dokonywała się w latach 70-tych i 80-tch wraz wraz z otwierającymi się możliwościami. Dobrze charakteruje to jego sposób myślenia.[4] Aby podsumować ten jego sposób myślenia trzeba powiedzieć „dialog i wyczekiwanie”.

            Mówiąc o wyczekiwaniu trzeba silnie podkreślić różnicę  jaka zachodzi między wyczekiwaniem a oczekiwaniem, jeśli próbuje się z pomocą tych słów interpretować postawę Mazowieckiego. Oczekiwanie na coś jest czymś biernym. To na co oczekujemy nie musi się zdarzyć. Wyczekiwanie jest aktywne, zakłada stałe działanie i uwagę. Wyczekuje się na właściwy moment, sprzyjającą okazję. Wymaga to stałej uwagi przygotowań. 

Gdy dialog nie jest możliwy

Można i trzeba zadać pytanie, czy dialog zawsze jest możliwy. Pytanie to w wieloraki sposób nurtowało Mazowieckiego.

Dwa tomy wydane przez wydawnictwo „Więź” dotyczą takiej właśnie sytuacji. Są to listy z więzienia pastora Bonhoeffera oraz komentarz do jego biografii pióra Anny Morawskiej „Chrześcijanin w trzeciej Rzeszy”. Między niemieckim pastorem, którego postawa była w najgłębszy sposób motywowana chrześcijaństwem a nazistowskim reżymem nie mogło być żadnego dialogu. Jest to historia oporu a nie dialogu.

Dialog kończy się tam, gdzie niemożliwa jest już jakakolwiek polityka. Książki wydawnictwa „Więź” poświęcone Bonhoefferowi w nieuchronny sposób rozumiane być musiały w latach siedemdziesiątych jako  odnoszące się również do sytuacji chrześcijan w ustroju komunistycznym. Do szerokiej świadomości przebijało się  wówczas podobieństwo nazizmu i komunizmu, czy też hitleryzmu i stalinizmu. Inną publikacją „Więzi” wskazującą na tą analogię była drukowane w odcinkach tłumaczenie klasycznej pracy Karla Jaspersa „Pytanie o winę”. [5] W obu ustrojach widziano skrajną formę państwa autorytarnego.

W świetle jednak politycznej filozofii Mazowieckiego, w której centrum stoi pojęciu dialogu, na sprawy spojrzeć trzeba w sposób nieco szerszy. Dialog jest formą podtrzymywania polityczności. Zanik dialogu jest zanikiem nie tylko polityki ale i państwa, jako ustroju społecznego mogącego realizować  powszechniej podzielane wartości. Tam gdzie dialog jest niemożliwy wkracza nie tylko przemoc, ale zanika też państwo jako dobro wspólne. Politykę zastępuje faktyczny bandytyzm władzy. Z tego punktu widzenia dialog nie jest polityczną technologią ale samą istotą polityki.

Ciekawe, że do takich tez wniosków dochodzi  też amerykański historyk Timothy Snyder w swoich studiach o holocauście. Holocaust nie jest wedle niego wynikiem przerostu państwa i skrajnego autorytaryzmu ale rozpadu państwa, swoistej anarchii, w której nawet taka zbrodnia jak holocaust jest możliwa.

Prowadzenie  dialogu jest więc nie tylko sposobem uniknięcia przemocy ale też uniknięcia anarchii. Tam gdzie zasadnicze człony życia politycznego nie prowadzą ze sobą dialogu życia publiczne jest w niebezpieczeństwie popadnięcia w anarchię.

Pojęcie „sytuacji granicznej” kojarzy się na ogół z wydarzeniami o najwyższym natężeniu dramatyzmu a nawet tragiczności. Taka była z pewnością sytuacja skazywanych na śmierć tak jak w przypadku Boenhoffera.

Nie wątpię, że to zainteresowanie Mazowieckiego sytuacjami granicznymi związane jest u niego z jego własnym doświadczeniem życiowym ale przede wszystkim politycznym. Skoro dialog jest tak istotny kiedy mimo wszystko musi być przerwany, skoro chroni on przez anarchią i wybuchem przemocy? Przykład niemieckiego pastora zdaje się być oczywisty. Zresztą nie on przerywa dialog ale likwiduje je druga strona. Kiedy jednak trzeba przerwać dialog w imię wartości? Kiedy prowadzenie dialogu nie realizuje już żadnych wartości?

Mazowiecki musiał zadawać sobie takie pytania z uwagi na własny artykuł z roku 1953 dotyczący procesu biskupa Kaczmarka. Oceniał tą publikację jako jeden z największych swoich życiowych błędów. Oceniał to jako zagubienie wartości. Wypominano mu ja też wielokrotnie też w złych intencjach.

Mazowiecki nie oceniał jednak tak samo negatywnie swojej całej działalności w PAX-ie. Był  przedstawicielem generacji, która widziała upadek nadziei związanej z PSL-em Mikołajczyka, tragedię dogorywającego podziemia.  Imperatyw działania, jaki mu towarzyszył skłonił go do działalności w PAX-ie. Należy pamiętać, że był to PAX jeszcze nie tak odległy od „Tygodnika Powszechnego”. Uważał wtedy i po latach, że jeśli istnieje nawet najmniejsza możliwość obrony ludzkich wartości, to należy z takich możliwości korzystać.  Na rzecz PAX-u, prócz wszystkich oskarżeń jakie można i trzeba pod jego adresem skierować, można też argumentować w imię obrony. Należało do tego uratowanie wielu ludzi takich jak np. Paweł Jasienica od pewnej śmierci w kazamatach UB.

A jednak w obronie swego postępowania w sprawie procesu biskupa Kaczmarka nie znajdował Mazowiecki żadnego usprawiedliwienia. Z całą też pewności nie była to u niego zła wola. Czyniąc to uważał, że uprawia jeszcze politykę, że polityka taka jest potrzebna, ze jego artykuł, jest dialogiem z władzą. Jak się okazało, tak już nie było. Mazowiecki stał się z czasem świadomy, że własna intuicja wartości może człowieka zawieść. Biorąc to pod uwagę lepiej można zrozumieć jak znaczący i nie przypadkowy był dla Mazowieckiego tytuł jego pierwszej książki „Rozdroża i wartości”. Był świadomy własnych rozdroży. Było to zresztą doświadczenie dużej części jego pokolenia. Wielu wybitnych polskich intelektualistów takich jak Kołakowski, Woroszylski, Zimand nie spotkało przecież to samo. Mazowiecki nie doznał nigdy „heglowskiego ukąszenia”, ale polityka, którą na rzecz Polski chciał uprawiać od swojej wczesnej młodości zastawiała również pułapki.

Mazowiecki, w przeciwieństwie do wielu wybitnych skądinąd polskich intelektualistów i twórców, przeżywających romans z komunizmem a później zdecydowanie się od nie odżegnujących, nie był człowiekiem gwałtownych zwrotów ideowych. Jego polityczna biografia, mimo chwilowego zagubienia wartości w roku 1953, wydaje się nadzwyczaj konsekwentna. Jest politykiem tout court ponieważ chce nie tylko oceniać rzeczywistość ale również działać w niej. Jego „błąd” z 1953 roku był dla niego czymś istotnym, co uzmysłowiło mu ograniczenia polityki i dialogu. Zainteresowanie Boenhofferem było dla Mazowieckiego częścią refleksji nad własnym doświadczeniem i ograniczeniami.

Należy zwrócić uwagę, że dla Mazowieckiego jak i Morawskiej Boenhoffer nie jest żadnym tragicznym bohaterem. Jest człowiekiem, któremu odebrano horyzontalny wymiar życia. Został tylko wymiar wertykalny. W sytuacji skrajnej został sam na sam z Bogiem.

Dialog i obojętność

Wyczekiwanie, zwłaszcza długie wyczekiwanie, może spowodować zapomnienie o wartościach. Dialog, jaki powstrzymuje anarchię i przemoc, może stać się jedynie przykrywką tego, że anarchia i przemoc już dominują. Samo więc prowadzenie dialogu nie jest wartością samą w sobie. Mazowiecki z najrozmaitszych względów zdawał sobie sprawy, zarazem uważając dialog za podstawowe narzędzi polityki.

Prowadzenie dialogu wymaga jego zdaniem stałego powrotu do pytań o wartości. Właściwie rzetelna polityka nigdy nie może się od nich uwolnić. Stają się one tym ważniejsze, zdaje się mówić nam ten mąż stanu, im bardziej polityka jest pragmatyczna, im więcej wymaga kompromisów i im bardziej przybliża się do granicy, gdzie dialog jest niemożliwy.

Mazowiecki wobec weberowskiego dylematu etyki zasad i etyki odpowiedzialności był raczej zwolennikiem etyki odpowiedzialności. Dylemat ten jak wiadomo nie ma rozwiązania i towarzyszy wszystkim ludzkim zachowaniom w szczególności działalności politycznej. Stały powrót do „najprostszych pytań” jest jednak dla Mazowieckiego sposobem podjęcia tej kwestii. Nie możemy zapominać, że wybór wartości stawia nas wciąż na rozdrożu.

Zadziwiające jest u tego człowieka kompromisu jego zdecydowana krytyka obojętności. W tym względzie wydaje się on niemal radykałem. W szczególny sposób analizuje Mazowiecki obojętność w eseju „Antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych”. Źródło antysemityzmu ale i szerzej wszelkiej odmiany ksenofobii, nie mają wedle Mazowieckiego jedynie źródła w jakimś demonicznym źle, ale w ludzkiej obojętności na drugiego innego człowieka. Taka obojętność znieczula ludzi, pozwala nieświadomie wypowiadać słowa prowadzące do nienawiści. Obojętność relatywizuje też wszelkie wartości i postawy, podpowiada „wszystko jedno”, „cóż ja mogę zrobić”, „to bez różnicy”. Mazowiecki pisze:

Zawsze oportunizm odróżniać się będzie od nonkonformizmu, wolność od przymusu, nierówność i przywileje od egalitaryzmu, ciasny etnocentryzm plemienny od otwartości na powszechną ludzką wspólnotę, stawianie na twórczy rozwój człowieka  od usypiania go, by nie czuł się odpowiedzialny. Tędy przebiegają wybory solidarności, które są zarazem wyborem tradycji, wyborami rozwiązań, jak i wyborami perspektywy. Przede wszystkim zaś wyborami postawy. (s.55)

Spojrzenie w ciemność

            Uważam Tadeusza Mazowieckiego za męża stanu i jednego z głównych twórców odrodzenia się polskiej niepodległości w roku 1989. Ludzka małość ale także niezrozumianie natury zjawisk politycznych powoduje, że taka ocena tej postaci nie jest w Polsce powszechnie podzielana. Mazowiecki był nie tylko mężem stanu ale i myślicielem politycznym. Dziedzictwo jego myśli jest szalenie dla nas istotne.

            Jego myśl stoi na antypodach romantyzmu. Jego działalność polityczna jest wynikiem zimnego namysłu i chłodnej kalkulacji. Jego temperament polityczny znacznie bardziej przypomina Dmowskiego niż Piłsudskiego (choć ideowo od endecji jest jak najdalej).

            Mazowiecki rozumiał politykę jako realizację podstawowych ludzkich wartości. Zarazem wiedział, że polityk realizuje się zawsze tu i teraz. Polityk nie może być „kosmopolitą” (na co pozwolić sobie może artysta) bowiem działanie polityczne jest zawsze działaniem na rzecz określonej wspólnoty i wewnątrz określonej wspólnoty.

            Mazowiecki znakomicie też zdawał sobie sprawę ze specyfiki polskiego doświadczenia historycznego. Przynależał do generacji boleśnie doświadczonej wojną, ale dojrzewającej w szalenie skomplikowanej sytuacji powojennej.

            Mazowiecki reprezentuje też rzadki przypadek polityka u którego myśl polityczny łączy się ściśle i zazębia się z refleksją etyczną. Tą konstatację należy nawet uściślić. Myśl etyczna jest u Mazowieckiego kontrolerem mysli politycznej, a mysl polityczna jest nakazem działania, nie pozwalającym by etyka stała się wyłącznie refleksją intelektualną.

            Podobna zależność występuje między myśla polityczną a refleksją religijną, przy czym Mazowiecki ze szczególną uwagą pilnuje aby nie mieszać tych dwóch porządków.

            Tytuł jego książki „Druga twarz Europy” jest ważący. Pytając o polską twarz  w Europie często widzimy twarz polskiego romantyka, powstańca pełnego patriotycznego uniesienia. Ten obraz służy nam często za autoportret. Mazowiecki prezentuje polską politykę jako pełną skupienia, pragmatyczną i chłodną refleksję. Dzięki takiej polityce odzyskaliśmy niepodległość w roku 1989. Czy polska polityka będzie dalej prowadzona w tym duchu jest dzisiaj pytaniem otwartym. Otwartym jest też pytanie czy powrót do romantycznych wzorców i nieprzemyślana próba powrotu do tradycji (zamiast refleksji nad tradycją) nie doprowadzi do ponownej utraty niepodległości. W pisarstwie Mazowieckiego znajdujemu zresztą znamienne ostrzeżenie:

Nacisk podobnych pytań jest tym większy, im bardziej odczuwamy, wraz z całą dzisiejszą kulturą, że człowiek skazany jest na zaglądanie w ciemność i im bardziej doświadczamy, że postęp historii jest względny.[6]

Kazimierz Wóycicki

Wieloletni współpracownik Tadeusza Mazowieckiego w miesięczniku Więź

Tadeusz Mazowiecki, Kazimierz Wóycicki

[1] Patrz: Tomasz Mielcarek, Droga Tadeusza Mazowieckiego, Konin 2015. Można w tym miejscu podkreślić jak wciąż skromna jest literatura poświęcona biografii i myśli politycznej Tadeusza Mazowieckiego.

[2] Chodzi przede wszystkim o artykuł Mazowieckiego poświęcony procesowi bp.Kaczmarka. Trzeba zwrócić uwagę, że Mazowiecki pisząc ten artkuł miał lat 26. Nigdy nie tłumaczył z tego swoim młodym wiekiem, zarazem pozostawał jeszcze jak na polityka bardzo młodym człowiekiem z bardzo ograniczonym doświadczeniem.

[3] Powstanie KOR a także takich środowisk jak ROPCiO należy moim postrzegac jako wynik procesów zachodzacych w srodowisku przede wszystkim młodzieży w latach 1968-1976.

[4] Inny istotny epizod dobrze charakteryzuje, jak bardzo Mazowiecki uwględniał czynnik czasu. Mazowiecki był zwolennikiem podpisania umów gdańskich w roku 1980 (na co miał duzy wpływ jako doradca Wałęsy) zanim aresztowani już po raz drugi członkowie KOR zostaną zwolnieni (było to jednym z postulatów        strajku). Było to powodem bardzo ostrej dyskusji, w której Mazowieckiemu zarzucany brak solidarności z represjonowanymi. Kontrargumentem Mazowieckiego było stwierdzenie, że aresztowani wyjdą na wolność w wyniku podpisanej umowy, natomiast przeciąganie negocjacji może doprowadzić do ich zerwania.                

[5] Tłumaczeniem był Stanisław Tyrowicz. Cenzura ingerowała w te publikację. Zabroniono druku dwóch rozdziałów jak również nie dopuszczono do druku książki Jaspersa w całości, co Mazowiecki planował.

[6] Druga Twarz Europy, s.50-51

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *