Gdy wszedłem do środowiska „Więzi” zatrudniony przez Mazowieckiego w roku 1974 znaczna część sporów dotyczących Soboru Watykańskiego z kardynałem Stefanem Wyszyńskim już wygasła. W roku 1976 Tadeusz Mazowiecki został zaproszony do Gniezna na dwudniowy pobyt i zaproszenie do oznaczało wyrażenie wobec niego zaufania. Z „Więzi” najważniejszą osobą był oczywiście Mazowiecki, ale do Gniezna został on zaproszony ze swoimi współpracownikami wśród których byli Zdzisław Szpakowski, Jan Turnau, Jacek Wejroch i moja skromna osoba jako „przedstawiciel młodzieży”. Było to dla mnie wielkie i silne przeżycie, tym bardziej, że przez kardynała Wyszyńskiego byłem bierzmowany w roku 1958 na krótko po tym jak wyszedł on z więzienia i otoczony był nimbem bohatera. Kardynał Wyszyński zorganizował właściwie coś w rodzaju konferencji i najpierw z najwyższą uwagą słuchał Mazowieckiego i naszych „referatów”. Notował a następnie podsumowywał to co usłyszał. Robił to znakomicie i trafnie odczytując nie tylko treść ale i intencję wypowiedzi. Sens z kolei tego co mówił, czego adresatem też był przede wszystkim Tadeusz Mazowiecki był całkowicie czytelny. Mazowiecki w tym czasie coraz bardziej radykalizował politycznie i był w tym względzie w pewnym sporze ze środowiskiem krakowskim. Przesłanie kardynała Wyszyńskiego było wyraźnym wsparciem dla postawy Mazowieckiego. Kardynał oprowadzał nas osobiście też po katedrze gnieźnieńskiej czyniąc znamienne uwagi o długowieczności Kościoła i epizodycznej z punktu widzenia dziejowego władzy komunistów. Niekiedy też wtrącał dość zabawne i nieco ironiczne anegdoty ze swoich spotkań z władzami, wcześniej z Gomułką, w których wyobrażeni oni byli jako dość niegrzecznie zachowujący się jacyś chłopcy, których on człowiek dorosły o dojrzały musi dla dobra sprawy tolerować. Za zakończenie wizyty kardynał odprawił mszę w prywatnej kaplicy, wygłaszając drugie kazanie poświęcone kultowi maryjnemu do nas sześciu tam zgromadzonych wiernych. Było to jednak również kazanie z przesłaniem mającym wspierać zaangażowanie redaktora naczelnego „Więzi”.
Pamiętam, że wracaliśmy z Gniezna w jakiejś niebywale gęstej mgle, jadąc bardzo powoli, rozmawiając o spotkaniu i rozumiejąc jak wielkie ma ono dla całego środowiska znaczenie.
Na czym polegała ówczesna sytuacja? Widoczne już było, że „gospodarczy cud” epoki gierkowskiej kończy się i pozostają po nim tylko długi. Reżym skłócił się ze wsią wracając do posunięć, które sygnalizować mogły powrót do polityki organiczania właśnosci prywatnej ziemi oraz wprowadził do konstytucji sformułowanie o „wiodącej roli partii” co konfliktowało szerokie kręgi społeczne.
W kraju coraz wyraźniej ujawniały się nastroje opozycyjne zwłaszcza wśród młodzieży. Na KUL, gdzie studiowałem działało m.in. środowisko skupione wokół Janusza Krupskiego i Bogdana Borusewicza, któremu miejscowy oddział „Więzi” udział wsparcia. Mogło się ono tam spotykać pod opieką Zdzisława Szpakowskiego. To właśnie środowisko sprowadzi do Polski pierwsze powielacze, które będą u początku wielkiej kariery podziemnej bibuły. W Warszawie kwitło w wielu mieszkaniach życie salonowe, w których w dość zorganizowanych formach i regularnie dyskutowano o polityce, przygotowywano i podpisywano najrozmaitsze listy protestacyjne. Głośne były postacie Jacka Kuronia czy Adama Michnika, którzy tworzyli widoczne i bardzo aktywne środowisko opozycyjne.
Na dodatek do tego wszystkiego na konferencji w Helsinkach Moskwa zgodziła się podpisać tzw „trzeci koszyk” dotyczący praw człowieka, co dawało opozycji dodatkowy argument by się organizować.
Niewątpliwie najpotężniejszą siłą opozycyjną był w Polsce Kościół. Nie była to jednak siła bezpośrednio polityczna i taką być nie mogła. Mazowieckie rozumiał jednak, że w powstający ruch opozycyjny ludzie związani z Kościołem winni się włączać. I czyniąc tak stwarzał dla władz komunistycznych bardzo trudną sytuację. Dawał sygnał, że gotów jest solidaryzować się z rodzącą się opozycją. Oczywiście narażało to środowisko „Więzi”, ale uderzenie w to środowisko spotkałoby się z kolei z reakcją i obroną ze strony kardynała Wyszyńskiego. W ten sposób powstawał łańcuch zależności, z którym władze komunistyczne musiały się coraz bardziej liczyć, tym bardziej że zadłużenie czyniło ekipę Gierka coraz bardziej zależną od reakcji Zachodu. Maryjne kazanie prymasa Wyszyńskiego w Gnieźnie miało więc nie tylko silną podbudowę teologiczną ale i polityczną.
na zdj. od prawej prymas Stefan Wyszyński, Tadeusz Mazowiecki, Jan Turnau, Zdzisław Szpakowski, Kazimierz Wóycicki. Autorem zdj. jest Jacek Wejroch. Zdj wykonane na balkonie siedziby prymasa Wyszyńskiego w Gnieźnie